FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj     
Za górami, za lasami była sobie miejska legenda

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.antsweet.fora.pl Strona Główna :: Offtopic
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kazuś
Mroczny zaklinacz klawiatury



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 2177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Niska

PostWysłany: Śro 21:28, 08 Kwi 2009    Temat postu: Za górami, za lasami była sobie miejska legenda

Dawniej ludzie siadali przy ognisku opowiadając sobie różne historie, legendy, podania czy historie rodowe. Dziś takich spotkań jest coraz mniej, ale miejski folklor mimo tego istnieje. Każde miasto i okolica posiada swoje mity, swoje podania legendy, zabobony.
Chciałam zaproponować, by tutaj stworzyć namiastkę takiego ogniska i dawnego bajdurzenia. Siądźmy przed monitorami i posłuchajmy historii, które znamy. Nie negujmy prawdziwości, bo tylko delektujmy się ich nieprawdziwością lub ukrytym w nich ziarnem prawdy.
Jakiego rodzaju historie w tym temacie chciałabym żeby się pojawiły? Niech będą duchy, zabawne zdarzenia, historie, które opowiadali Wam dziadkowie. A może z Waszym miejscem zamieszkania związana jest jakaś legenda? Mam tylko jedną prośbę, niech te historie nie będą kopiowane z Internetu, najlepiej żeby znane były Wam z przekazów ustnych.
Więc, posłuchajcie...
Jak wiecie lub nie, pochodzę z Łańcuta, jest to niewielkie miasto niedaleko Rzeszowa, atrakcyjne turystycznie ze względu na piękny zamek. Czymże byłby zamek bez własnych zjaw?
Było to wiele lat temu. Nie tak bardzo wiele, ale za czasów, gdy zamek można było zwiedzać bez przewodnika, więc trochę przed moim urodzeniem. Wiadomo, jeśli była możliwość chodzenia według własnych zachcianek po komnatach, to wielu turystów gubiło się lub po prostu zostawało w nich dłużej, niż powinni. Przed zamknięciem zamku ktoś sprawdzał, czy żaden maruder nie został gdzieś po drodze, tamtego wieczora zajął się tym dawny lokaj Potockich, bo musicie wiedzieć, że ostatni właściciele zamku opuścili go w czasie wojny wywożąc jedenaście wagonów kosztowności. Większość służby pozostała w Łańcucie, część wciąż pracowała w zamku. Wracając jednak do wydarzeń, mężczyzna zaczął wchodzić po schodach, gdy zauważył, że przed nim idzie bardzo niska kobieta w błękitnej sukni. Zaczął wołać za nią: "Proszę pani, proszę zawrócić, my już zamykamy! Proszę pani, już nie wolno zwiedzać!", lecz kobieta tylko przyspieszyła kroku. Mężczyzna był zaledwie kilka kroków za nią, gdy weszła do pokoju, on wszedł zaraz za nią... lecz jej tam nie było, mimo że nie było stamtąd innego wyjścia. Mężczyzna uświadomił sobie, że właśnie spotkał marszałkową Izabelę Lubomirską. Właścicielkę zamku charakteryzującą się nie tylko niskim wzrostem, ale również miłością do błękitnych ubrań. Gdy zszedł na dół do reszty personelu był blady i prawie mdlejący.
Źródło historii? Opowieść mojej babci, która w tamtych czasach oprowadzała po zamku. O Błękitnej Damie, można w Internecie znaleźć informację, że pojawia się w apartamencie chińskim, przy biurku. Bzdura, nie potwierdza tego żaden z przewodników, ani nikt inny związany z Łańcutem, a to, że mężczyzna był śmiertelnie przerażony może potwierdzić kilku naocznych świadków.

Krzysiek przed chwilą zaglądał mi przez ramię i mówił, że epopeję piszę, więc na dzisiaj tyle, jak temat się przyjmie, to napiszę o innych mieszkańcach zamku i okolic.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rinnel
Straszny Forum



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 925
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:37, 08 Kwi 2009    Temat postu:

A czy mogą być wydarzenia takie jakby wojenne?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazuś
Mroczny zaklinacz klawiatury



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 2177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Niska

PostWysłany: Śro 21:39, 08 Kwi 2009    Temat postu:

Jasne, że mogą. Chodzi mi o po prostu opowiadania sobie różnych rzeczy, bo choć nie jest to do końca przekaz ustny, to te historie myślę, że zasługują na to, żeby nie zginęły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rinnel
Straszny Forum



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 925
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:56, 08 Kwi 2009    Temat postu:

A więc.

1. 09. 1939 rok
Mała miejscowość, 20 kilometrów do Warszawy. Czteroletnia Tereska bawi się w ogródku wraz ze swoim rodzeństwem. Tadek nazbierał dla niej śliczny bukiecik kwiatów. Chciał zerwać jeszcze jednego chabra. W tym momencie z nieba spadł pocisk i ściął kwiatka, zanim Tadek zdążył go dotknąć. Z góry zaczęło lecieć coraz więcej pocisków, każdy ścinał kolejnego kwiatka. Mama natychmiast wybiegła przed dom i kazała dzieciom uciekać. Nikomu nic się nie stało, ale od pościnanych chabrów trawa zrobiła się niebieska. Dla tej rodziny to tak zaczęła się wojna. Czas nieszczęść.

Historię opowiadała mi babcia, która była tą Tereską. Podarowała mi nawet jednego zasuszonego chabra.

I druga historia, również wojenna i również od babci:
Babcia miała 9 rodzeństwa. Do dzisiaj żyje tylko 4 z dziesiątki. Ona była piąta. Kiedy wojna się zaczęła, miała 4 lata i była najmłodsza. Jej mama była rodowitą Polką, ale doskonale mówiła po niemiecku. To co robiła, nie było piękne, ale miała z tego pieniądze. Przemycała bimber dla partyzantów. Jedno dziecko brała za rękę, w drugiej trzymała koszyk z butelkami, nakrytymi jedzeniem i smakołykami.Drugie i trzecie dziecko (zazwyczaj były to najstarsze) szły obok. Czwartemu (zazwyczaj najmłodszemu) dziecku obwijała nogę bandażem i brała na barana. Na grubej nici, na jej szyi, pod kurtką, wisiała jeszcze jedna butelka. Kiedy szła przez oblężoną Warszawę, Niemcy widząc ją schodzili z drogi. Czasem opowiedziała im jakiś dowcip, czasem pogawędziła. Z polskim bimbrem przy sobie. Pewnego dnia, podczas rozmowy z jednym żołnierzem, nić się urwała i butelka wypadła na ziemię, ale się nie stłukła. Niemiec podał jej alkohol i uśmiechnął się tajemniczo. Moja prababcia nigdy później nie chodziła tą drogą, ale miłego żołnierza zapamiętała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a ja taka nieuczesana?
Bosky Drako



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: dolina Muminków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 2:05, 09 Kwi 2009    Temat postu:

A ja wam opowiem tylko taką drobnostkę może, jak to moja prababcia była w piątym miesiącu ciąży i podczas wyciągania ziemniaków z worka skoczyła jej mysz na rękę, a gdy urodziła dziecko, moją babcię, to miało w tym samym miejscu na ręce czarne znamię. Ma do dzisiaj zresztą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Furia
Trzecia ręka



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z uOsiedla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:16, 09 Kwi 2009    Temat postu:

Proszę Cię nieuczesana, przecież to klasyczny mit ciążowy.

Moja historia to absolutna legenda, którą opowiadała mi babcia pochodząca ze Świerklańca (w Małym Wersalu pracowała jako pokojówka).
W Świerklańcu panowała rodzina von Donnersmarcków, która miała w okolicy kilka pałaców. Hrabia zakochał się w pięknej kobiecie, poślubił ją, a jako prezent wybudował przepiękny zamek w Świerklańcu, który został nazwany Małym Wersalem. Niestety, nie mieli dzieci nad czym hrabia bardzo ubolewał, a nawet zaczął naciskać na swoją żonę by ta dala mu potomka, dziedzica rodu. Kobieta w końcu zaszła w ciążę, ale kiedy urodziła dziecko okazało się, że chłopiec jest okaleczony, nie miał prawej rączki i lewej nóżki. Hrabia wpadł w szał, dziecko zabrał i porzucił na terenie posiadłości, a kobietę kazał zamurować żywcem w ścianie jednej z komnat. Niedługo po tym we wsi zaczęła pojawiać się zjawa, a dom, nad którym się ukazała, wkrótce płonął. Pojawiły się głosy, że to pewnie duch zamordowanej hrabiny. Zjawę nazwano Białą Damą ze Świerklańca.
Legenda jest wstrząsająca, ale to legenda. Jako ciekawostkę rzucę parę faktów.
Mały Wersal został wybudowany około roku 1903-1906 z inicjatywy Guido Henckel von Donnersmarcka ( [link widoczny dla zalogowanych] ), który był ojcem ostatniego pana Świerklańca Guidotto hrabi Henckel 2. księcia von Donnersmarck ( [link widoczny dla zalogowanych] ). Była to rodzina bardzo bogata i wpływowa. Zajmowali się przemysłem, ale i polityką. Nie byli zbyt lubiani przez okolicznych mieszkańców, ponieważ pomimo swego bogactwa, mało płacili samym robotnikom (może stąd też ta legenda). Założyli również fundację, ale działa ona chyba głównie na terenie Niemiec. Sam pałac został zniszczony podczas drugiej wojny światowej, a następnie w latach 60-tych resztki budowli wysadzono w powietrze, natomiast bramę wywieziono do Chorzowa i obecnie służy ona, jako wejście do tamtejszego zoo. Teren posiadłości został przekształcony w piękny park, którego centralnym punktem są pozostałości po pałacu w postaci fontann oraz zejścia do jeziora. Jedynym pozostałym po tamtych zabudowaniach budynkiem jest Pałac Kawalera, który stał się luksusowym hotelem. Na terenie parku znajduje się również urząd stanu cywilnego w uroczym drewnianym domku.
Kilka artykułów z szczyptą historii oraz zdjęciami:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

A do Łańcuta muszę się koniecznie wybrać.
Z nawiedzonych zamków kojarzę jeszcze ten w Niedzicy, jak doszukam się jakichś źródeł, to może coś niecoś napiszę.

Pisałam tego posta tak długo, że aż mnie wylogowało. ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.antsweet.fora.pl Strona Główna :: Offtopic Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
     www.antsweet.fora.pl: Przyległość blogowa.     
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group   c3s Theme © Zarron Media
Regulamin