FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj     
Absurdy do wykucia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.antsweet.fora.pl Strona Główna :: Edukacja i dziedziny pokrewne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cobitorre
Kevin sam w sklepie z choinkami



Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj. świętokrzyskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:41, 24 Lut 2009    Temat postu:

Kojarzy mi się, że w zeszycie miałam też zapisany punkt "umiejętności"...
Nie wiem, czy to wypisuje się w każdym przypadku, ale na pewno musiałam pisac charakterystykę Stasia z "W pustyni i w puszczy" z wymienieniem języków, które zna etc.
Albo się mylę ^^'
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ELenka
Łup Grzebać



Dołączył: 22 Kwi 2008
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław/Rivendell

PostWysłany: Śro 1:36, 25 Lut 2009    Temat postu:

Furio, i to jest właśnie idiotyzm dzisiejszej matury, która promuje schematyzm, przeciętność a obcina pkt za próby interpretacji i dobre pisanie. Zresztą dla mnie wystarczającym dowodem jest Szymborska, która z matury ze swoim wierszem dostaje 40%, językoznawca i profesor literatury niezdający matury, pisarz, który ledwo zalicza 30%... Coś jest na rzeczy...

Na polskim powinno się uczyć własnego rozumienia tekstów, samodzielnego i kreatywnego myślenia a nie 3 lata uczymy się jak się wstrzelić w schemat.

Charakterystki są całkiem fajne:) Tylko jak ja nie lubię sztywnych schematów, o mamiuniu... Gorsze moim zdaniem było omawianie każdej lektury tak samo. Tematy w gimnazjum mieliśmy do każdej lektury niemal identyczne, a omawianie do bólu nudne i przewidywalne...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Furia
Trzecia ręka



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z uOsiedla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:34, 25 Lut 2009    Temat postu:

ELenka napisał:
Furio, i to jest właśnie idiotyzm dzisiejszej matury, która promuje schematyzm, przeciętność a obcina pkt za próby interpretacji i dobre pisanie. Zresztą dla mnie wystarczającym dowodem jest Szymborska, która z matury ze swoim wierszem dostaje 40%, językoznawca i profesor literatury niezdający matury, pisarz, który ledwo zalicza 30%... Coś jest na rzeczy...

Ja to rozumiem, ale na dzień dzisiejszy niestety, nic nie mogę poradzić ;)
Nowa matura jest bardzo brutalna, ja bym jej na pewno nie zdała, bo byłam inaczej uczona, robiłam inne ćwiczenia. Uczono mnie raczej rozwlekłości, a nie skrótowości. Moja praca maturalna miała 10 stron, sformułowanie "zmieść się w dwustu słowach" jest dla mnie nie do pojęcia. Ale nie róbmy offtopu maturalnego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ptaszniczka
Anioł Struś



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1331
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Górna półka działu "Koszmary".

PostWysłany: Śro 17:25, 25 Lut 2009    Temat postu:

Łojezu! Schematyzm. Jedna z najbardziej irytujących mnie rzeczy w języku polskim. Kiedy podczas czytania prac domowych słyszę po dwadzieścia razy "opisuję", "dzisiaj opiszę" i inne tego typu piękności, nóż mi się w kieszeni otwiera i mam ochotę poopierniczać. A sensei nie tylko nas nie zachęca do większej kreatywności i odkrywania własnego stylu pisania, ale też jak pacierz powtarza "poprawna forma zachowana". Grr.
Najbardziej komiczne jest jednak to, że cała klasa czuje, że jestem jedyną osobą, której wypracowania podobają się polonistce. (A piszę jak mi się podoba, bez względu na to, czego od nas oczekują).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ktosza
Porn



Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: somewhere over the rainbow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:05, 25 Lut 2009    Temat postu:

Ja na polskim miałam już kilka lekcji dotyczących pisania pracy "do klucza". Nie wydaje mi się to aż takie trudne (cieszę się, że nauczyciele zawsze nam czytają klucze) i miałam sporo punktów z diagnoz, ale specjalnie odkrywcze i rozwijające to zajęcie nie jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marteńka
Przyjaciel Kingusi



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:09, 25 Lut 2009    Temat postu:

Ja się zawsze jakoś tak umiałam dostosować i pisanie "pod klucz" wychodziło mi wcale nieźle. Chociaż, gdy w pierwszej liceum zaczynaliśmy pisać owe wypracowania, buntowałam się i nie mogłam pogodzić z tym, dlaczego mam się domyślać, co jest w jakimś durnym kluczu. Przecież każdy może mieć własne, niekoniecznie z nim zgodne spostrzeżenia na temat danego tekstu. To jest sprowadzanie rzeczy tak złożonej jak interpretacja tekstu do kwestii "co poeta miał na myśli".

Natomiast autentycznie bulwersowały mnie "rozmówki" z matury ustnej z angielskiego :) Ja, z natury obdarzona swobodą wypowiedzi w obcych językach, nie mogłam się jakoś do tego systemu przystosować...


Ostatnio zmieniony przez Marteńka dnia Śro 22:14, 25 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazuś
Mroczny zaklinacz klawiatury



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 2177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Niska

PostWysłany: Śro 22:21, 25 Lut 2009    Temat postu:

Miałaś styczność z żywym językiem czy nacisk podczas nauki języka położony na mówienie? Czy tak sama z siebie?
No cóż, ja dużo więcej potrafię po angielsku napisać niż powiedzieć. Dokładne punkty na ustny z angielskiego są dla mnie raczej pomocne. 5 minut na przygotowanie się to nie jest tak dużo i co by było oceniane gdyby nie to podpunkty? No tak, lekkość wypowiedzi, ale takową posiada może 1% uczniów. Co z resztą? Podstawowa matura ustna po prostu musi być prosta. Nie każdy też, nawet posiadając zasób słów umiałby coś sensownego wymyślić, na zasadzie, że nie wiedziałby, o czym ma mówić, a tak ma punkty do zrealizowania i sprawa jest prosta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marteńka
Przyjaciel Kingusi



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:19, 26 Lut 2009    Temat postu:

Raczej sama z siebie. Może dlatego, patrząc z perspektywy osoby, która uczy się języka z łatwością, postrzegam ustny angielski w ten sposób. W ten sam sposób można spojrzeć na pisemną z polskiego, bo przecież nie każdy jest uzdolniony w tym kierunku i może mieć trudności w napisaniu czegoś bardziej kreatywnego, niż wypracowanie pod klucz. A przecież pisanie tego typu prac jest w gruncie rzeczy łatwo opanować. Kilka żelaznych, niezmienniczych informacji, pod jakim kątem interpretować utwór, opanowanie schematu i matura zdana może nawet całkiem nieźle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghost Rider
Argus Filch



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ankh-Morpork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:51, 27 Lut 2009    Temat postu:

A mnie okropnie irytują moje lekcje matematyki. Nauczycielka nigdy przy tablicy nie pyta, tłumaczy mętnie, zadaje niekonkretne pytania i narzeka, że klasa ma takie kiepskie wyniki. Jej rada na to? Zadać z 50 DOKŁADNIE TAKICH SAMYCH ZADAŃ (z gatunku "podstaw do wzoru"), które i tak zapewne 3/4 klasy poodpisuje.
I ja czasami mam dylemat - robić te absurdalne zadanka, czy dać sobie spokój i spisać z klucza. Bo jak mam do napisania referat z historii, rozprawkę z języka i kupę zadań z innych przedmiotów, to czasami po prostu szlag może trafić, jak się ciągle czas traci, bo matematyca nie umie nauczać...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stworzonko
Bellatriks Snape



Dołączył: 08 Maj 2008
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nienacka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:20, 27 Lut 2009    Temat postu:

Ghost, miałam tak samo z matematyki w gimnazjum. Zazwyczaj robiłam wtedy kilka przykładów, a resztę spisywałam.

Jednak najbardziej denerwującymi lekcjami, jakie kiedykolwiek miałam, był WOS, również w gimnazjum. Nauczyciel na lekcjach mówił przeraźliwie monotonnie, cały czas wpatrzony w jeden punkt, tak jakby się tego wszystkiego nauczył na pamięć. I bez przerwy kogoś pytał. Na jednej lekcji potrafił postawić kilkanaście jedynek, zadając każdemu kolejnemu uczniowi to samo pytanie. A owo pytanie zazwyczaj tak było sformułowane, że rzadko kiedy wiadomo było, o co właściwie chodzi. Na dodatek odpowiedź musiała być możliwie jak najbardziej dokładnym cytatem z podręcznika. Jeżeli ktoś odpowiedział własnymi słowami, obniżał ocenę, a często też od razu stawiał jedynkę. Na szczęście w ogóle nie widział, kiedy się ściągało - ja zawsze stawałam możliwie jak najbliżej jego biurka i czytałam odpowiedzi z książki, którą zawsze trzymał otwartą. Ale potem się chyba zorientował, bo kazał mi się odsuwać...

Efekt metod nauczania tego pana był taki, że osoby z innych szkół dostawały na koniec z WOSu szóstki i piątki, a my - tróje, dwóje, zdarzały się zagrożenia (i to w przypadku całkiem niezłych uczniów). I większość z nas ma trwały uraz do WOSu...;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Falka
Psychopatyczna Mangusta



Dołączył: 24 Maj 2008
Posty: 673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z czeluści Tartaru
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:34, 27 Lut 2009    Temat postu:

Też narzekam na historyka i nauczyciela WOSu - jedna i ta sama osoba. Przez kolejne pięć lekcji oglądaliśmy filmiki z podstawowych pojęć ekonomicznych, podczas których nie dowiedziałam się niczego nowego, a nauczyciel skwitował to tak - "Ja niektórych pojęć sam nie znałem", co powinno świadczyć o jego poziomie. Na historii bardzo ciekawe powtarzanie lekcji - uczeń odczytuje ćwiczenia, które prawdopodobnie zostały zrobione przez idiotów dla idiotów. A podręcznik, który wybrał jest tak nudny, tak beznadziejnie zrobiony i tak okrojony, że aż się odechciewa iść na tę lekcję.
Brakuje mi mojej historyczki z zeszłego roku!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzysiek
Ravenclaffczyk



Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Annuminas
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:40, 27 Lut 2009    Temat postu:

Stworzonko- w pierwszej klasie gimnazjum miałem sytuacje dokładnie odwrotną nauczyciel pytał przez większość lekcji, ale nie o wiedzę podręcznikową ale o aktualne wydarzenia, dzięki czemu na jednej lekcji zdarzało mi się zarobić nawet pięć piątek, a pod koniec półrocza miałem taki wiele piątek, że były po cztery w komórce, a i tak miejsca na kolejne brakowało :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ELenka
Łup Grzebać



Dołączył: 22 Kwi 2008
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław/Rivendell

PostWysłany: Sob 11:31, 28 Lut 2009    Temat postu:

"Przez kolejne pięć lekcji oglądaliśmy filmiki z podstawowych pojęć ekonomicznych,"
Cóż moja historyczka w LO(największe nieporozumienie pedagogiczne na świecie) potrafiła nam puścić 3 razy film o Egipcie. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby to nie był wciąż ten sam film... Oprócz tego filmy z lat 50-tych czy 60-tych to był jej konik... Wciąż nas tym ZANUDZAŁA... A tempo mieliśmy takie że 3 tygodnie przed maturą(klasa humanistyczna!) byliśmy tuż po rozbiorach... Więc w trybie natychmiastowym przeszliśmy do I Wojny(jedna lekcja), II Wojny(3 lekcje, 4 filmy), traktatów pokojowych(wszystkie lekcje były o Wersalskim). I na tym skończyliśmy naszą radosną edukację.
Więc ja bym wolała nudnego historyka, który uczy cokolwiek i mniej więcej z zachowaniem chronologii niż panią K.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ptaszniczka
Anioł Struś



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1331
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Górna półka działu "Koszmary".

PostWysłany: Sob 11:55, 28 Lut 2009    Temat postu:

W podstawówce historia zrobiła nam niezły pasztet z mózgów. Mieliśmy ją z kobietą, która jednocześnie uczyła nas polskiego. Tak więc, "żeby nam ułatwić", dostosowała historię do polskiego (gdy omawialiśmy utwór kogoś z jakichś czasów, to na historii rozmawialiśmy o związanych z nimi wydarzeniach). Skończyło się na tym, że aż do pamiętnej kartkówki w szóstej klasie byłam stuprocentowo przekonana, że Bonaparte brał udział w drugiej wojnie światowej.
Tak, wiem, wstyd.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tesska
Tanie Bravo



Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrzosowisko

PostWysłany: Sob 20:45, 28 Lut 2009    Temat postu:

Ciężko mi wybrać jakiekolwiek zagadnienia, gdyż ostatnio wkuwam materiał całymi podręcznikami, które przydają mi się głównie do tego, że jeden przedmiot korzysta z drugiego, ale większego celu w uczeniu się całości nie widzę... No cóż, studia.

Nie zapomnę za to, jak w gimnazjum musiałam wyryć wszystkie państwa i stolice Afryki, a potem zaznaczać je na mapie. Był też sprawdzianik z wszystkich rzek, jezior, cieśnin, mórz... Na diabła mi te strumyki w Chinach były, nie wiem do dziś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hagath
Łup Grzebać



Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 18:07, 03 Mar 2009    Temat postu:

Być może też klęłam wniebogłosy, gdy uczyłam się stolic, jezior i rzek. Nie pamiętam. Przedmiot-morderca, czyli Mapa Etniczna Świata na pierwszym roku przyćmiła wszystko swoim blaskiem. Państwo - stolica - podział administracyjny - grupy etniczne - języki (wraz z ich dokładną klasyfikacją) - religie - typ gospodarki. Wszystko pokazać na mapie. Calutki świat - żeby była jasność. Tu ciekawostka: Europa była chyba najtrudniejsza.

Ale żeby nie było - nie uważam tej wiedzy za zbędną, choć wiadomo, że po roku nikt nie pamięta więcej niż połowy. Jednak na moim kierunku trzeba mieć tak dokładne pojęcie o świecie, by rozumieć, o czym mówią wykładowcy na innych przedmiotach oraz by wybrać sobie własny obszar badawczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rinnel
Straszny Forum



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 925
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:35, 03 Mar 2009    Temat postu:

A co studiujesz, jeśli można wiedzieć?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazuś
Mroczny zaklinacz klawiatury



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 2177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Niska

PostWysłany: Wto 20:36, 03 Mar 2009    Temat postu:

Co do sensowności uczenie się państwo-stolica to chciałam tylko zauważyć, że z obu Ameryk nie pamiętam NIC, mimo że uczyłam się tego nieco ponad tydzień temu, a z kartkówki dostałam 5. Widziałam dzisiaj w książce nazwę stolicy jednego z państewek i w głowie pustka. Żadnych skojarzeń czego stolicą mogłoby to być.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Idi
Cytatomiotacz



Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:49, 03 Mar 2009    Temat postu:

Ja mam koleżankę, która ma na tym punkcie jakiegoś świra - zna większość stolic państw i inne rzeczy, o których ja nie miałabym bladego pojęcia. Również mnie tym czasem męczy, ale to akurat pewnie dobrze, będę wiecej wiedziała. Warto wspomnieć, że ona ma czwórkę z geografii, a z odpowiedzi raczej zawsze jakieś tróje, bo stoi jak kołek i nie potrafi LOGICZNIE pomyśleć. Tylko umie na pamięć. No ale cóż, ona bardzo lubi geografię i chce chyba studiować coś z tym związanego.

Jeżeli chodzi o mnie, to nie mieliśmy jeszcze do nauczenia na pamieć takich rzeczy, ale nie przypuszczam, żeby to dla mnie było trudne - akurat w pamięciówce jestem dosyć dobra.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ptaszniczka
Anioł Struś



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1331
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Górna półka działu "Koszmary".

PostWysłany: Wto 21:07, 03 Mar 2009    Temat postu:

Mnie za to szlag trafia, kiedy mam się czegoś wyuczyć na pamięć. Wolę zadania na logikę, takie, w których trzeba coś policzyć itp. (Dlatego też bez większego wysiłku mam sześć z matematyki...)
Szczególnie nienawidzę, kiedy przychodzi nam recytować na polskim. Kiedy muszę się uczyć słowo w słowo, bo najmniejsze potknięcie może mnie kosztować stopień, klnę, drę się w poduszkę, tłukę się po głowie i ciągnę za włosy, bo zawsze postawię "się" lub coś równie idiotycznego w nieodpowiednim miejscu. Naprawdę wolelibyście nie widzieć, jakie miewam napady.
(Co się tyczy teatru, gram w przedstawieniach odkąd pamiętam, "profesjonalnie" od dwóch lat. NIGDY W ŻYCIU nie powiedziałam tekstu w jego oryginalnej formie).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazuś
Mroczny zaklinacz klawiatury



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 2177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Niska

PostWysłany: Wto 21:15, 03 Mar 2009    Temat postu:

W podstawówce i gimnazjum wszyscy uczą się recytować ten sam tekst. Ja w liceum miałam dwa razy recytację i wybieraliśmy dowolny tekst z epoki, tylko długość na linijki była określona. Pomyliłam się, owszem, ale polonistka nie zauważyła, że wcieliłam w życie własną wersję epopei narodowej. Widzę, że mam podobnie jak Ty Móminie. Słowo w słowo się nie da, na pamięć się nie da, ale jak pojawia się logika... To co innego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stworzonko
Bellatriks Snape



Dołączył: 08 Maj 2008
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nienacka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:31, 03 Mar 2009    Temat postu:

Ja do recytacji nic nie mam, z prostego powodu, że mam straszliwie dobrą pamięć do takich pierdół, jak na przykład wiersze. W domu zazwyczaj pracuję tylko nad wymową, tekst jakoś tak sam wchodzi (i co więcej zostaje na długo). Nie wiem czego, ale z prozą tak nie mam.

A teraz właśnie na chwilę oderwałam się od koniugacji i deklinacji łacińskich i zastanawiam się, po jaką cholerę podjęłam się nauki czterech języków, na dodatek strasznie podobnych do siebie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hagath
Łup Grzebać



Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 22:46, 03 Mar 2009    Temat postu:

Rinnel - etnologię.

Z uczeniem się wierszy na pamięć raczej nie miewałam problemów. Już jako trzylatka, słuchając kołysanki śpiewanej przez mamę, w momencie kiedy już-już miałam zasnąć, natychmiast zrywałam się i głośno protestowałam, gdy rodzicielka przekręciła choćby słowo. Chyba też od tego wieku bezbłędnie recytowałam dziecięce wierszyki po zaledwie kilkukrotnym ich usłyszeniu. W sumie to żaden wyczyn, bo mózg kilkulatka jest chłonny jak gąbka.

Stolice większości krajów Europy i co większych pozaeuropejskich znałam chyba od szóstego roku życia. Tato mnie ich nauczył. Strasznie lubiłam, gdy mnie z tego odpytywał - traktowałam to jak świetną zabawę.

Szkoda, że matmy mnie w domu nie uczyli od małego - może nie byłabym tak durna z przedmiotów ścisłych.

O, właśnie, co do absurdów do wykucia. Wzory skróconego mnożenia. O co w tym chodzi? Jakiego znów "skróconego", skoro roboty z tym sto razy więcej? Mam taką przypadłość, że jak nie zrozumiem, po co coś jest, to się tego nie nauczę. Wytłumaczenie "po to, by gnębić uczniów" mnie raczej nie satysfakcjonowało, dlatego do dziś wzory skróconego mnożenia są dla mnie abstrakcją.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rinnel
Straszny Forum



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 925
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:22, 03 Mar 2009    Temat postu:

Jeśli chodzi o uczenie się wierszy, to nie mam problemu. Z własnej woli chodzę na konkursy i zazwyczaj nie wychodzę poza pierwszą trójkę. Regułki, fraszki, fragmenty prozy - dla mnie to nic. Gorzej, jak przyjdzie zadanie z matmy, przy którym nie mam jasno określonego czy dodać, czy pomnożyć, czy włożyć do książki worek z makiem, żeby mi to wyszło. Tak jak dzisiaj miałam zadanie w stylu(akurat treść w miarę jasna i wiadomo co zrobić, ale...) "Podczas jednej przerwy w stołówce, wydaje się 42 obiady. Oblicz w ciągu ilu przerw zostanie nakarmionych 135 uczniów." Pierwszą rzeczą, która mi przyszła do głowy, było "Ale ile, do cholery, obiadów je jeden uczeń?" I pomimo, że zadanie proste, to zdenerwowało mnie bardzo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raven
Mafija



Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Swarzędz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:24, 03 Mar 2009    Temat postu:

Ta... W czwartej klasie podstawówki całą "Panią Twardowską" opanowałam w dwie godziny, nauczycielka zadała na cztery dni później - cztery, a nie 32 zwrotki. Tak już mam, że nie panuję nad pamięcią. Tekstów niechcący uczę się na pamięć, zapominam ważne rzeczy, a pamiętam jakieś pierdoły, tak jak w którymś temacie wspominałam, że latają mi po głowie piosenki Majki Jeżowskiej - które ostatnio słyszałam z 10 lat temu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rinnel
Straszny Forum



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 925
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:27, 03 Mar 2009    Temat postu:

Ja się uczę na pamięć filmów i kabaretów. Też nie panuję nad pamięcią. Kuzyn wysłał mi kabaret. Obejrzał go ze 4 razy. Ja obejrzałam raz i o północy opowiadałam rodzicom. I nie pomyliłam się xD Tak samo, jak w drugiej klasie siadłam z "Wielką Księgą Wierszy Dla Dzieci" na kolanach i po pół godzinie umiałam 22 zwrotkowy wierszyk o smoku...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ptaszniczka
Anioł Struś



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1331
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Górna półka działu "Koszmary".

PostWysłany: Śro 10:35, 04 Mar 2009    Temat postu:

Moja przyjaciółka usiłuje się nauczyć yaoi Ikkaku x Yumichika (około 10 stron w wordzie) na pamięć. Na razie kiepsko jej to wychodzi.

Był sobie dziad i baba,
bardzo starzy oboje,
ona kaszląca, słaba,
on skurczony we dwoje...

Uczyłam się całego tego wiersza chyba w piątej klasie, a do tej pory pamiętam naprawdę znaczną większość. (Pewnie dlatego, że wymyśliłyśmy sobie z koleżankami rytm i przez dwa tygodnie co przerwę rapowałyśmy). Fragmentu "Syzyfowych prac", recytowanego w zeszłym miesiącu, nie pamiętam wcale. Proza plus część "Reduty Ordona". Okropność.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ktosza
Porn



Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: somewhere over the rainbow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:21, 04 Mar 2009    Temat postu:

Mhroczny Mómin napisał:
Moja przyjaciółka usiłuje się nauczyć yaoi Ikkaku x Yumichika (około 10 stron w wordzie) na pamięć. Na razie kiepsko jej to wychodzi.

Był sobie dziad i baba,
bardzo starzy oboje,
ona kaszląca, słaba,
on skurczony we dwoje...

Uwielbiałam ten wiersz, jak byłam dzieckiem, strasznie mnie bawił :> [małoletnia sadystka ze mnie była ^^]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rinnel
Straszny Forum



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 925
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:32, 04 Mar 2009    Temat postu:

A ja tego nie znam. Jaki tytuł?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a ja taka nieuczesana?
Bosky Drako



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: dolina Muminków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:19, 04 Mar 2009    Temat postu:

Kraszewski - Dziad i baba.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.antsweet.fora.pl Strona Główna :: Edukacja i dziedziny pokrewne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
     www.antsweet.fora.pl: Przyległość blogowa.     
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group   c3s Theme © Zarron Media
Regulamin